czwartek, 12 stycznia 2012

Napad na Inglota:)

W poprzednim poście napisałam, że miałam małą przygodę z Inglotem, ale bądź co bądź nie napisałam co kupiłam;) Dziś skromnie, bo zakupiłam zaledwie dwie rzeczy, jednak pokażę Wam co ostatnimi czasy wpadło mi w ręce. Przepraszam za jakość zdjęć, ale nie mam zbytnio czasu na pisanie postów, przerabianie fotek etc. Z tego miejsca proszę o zrozumienie i wybaczenie...







Miłością do Inglota pałam już od wielu wielu lat, jednakże w mojej mieścinie jest tylko malutki sklepik, w którym nawet szczerze nie ma co robić zakupów. Dobrze, że moje miasto studenckie jest troszkę bardziej zorganizowane;) 

 

72 - granat z lekką srebrną poświatą. Rewelacyjny na dolną powiekę, na wieczór niezastąpiony;) Sama sobie nim wykonywałam makijaż sylwestrowy - przetrwał całą noc w stanie nienaruszonym. Jedyne 'ale' jakie mogę powiedzieć to przyczepność - daje sporo do życzenia...








26 -  pomarańczowy ze złotą poświatą. Cudowny na jesień, ale nie tylko;) Pięknie komponuje się z brązami oraz złotem. Często używany przeze mnie w makijażach dziennych, choć w wieczorowych pewnie też znalazłby swoje zastosowanie:) Przyczepność fajna, w przeciwieństwie do 72 i 47. Polecam;)






41 - cóż tu dużo mówić - piękny ciepły brąz;) zarówno na całą powiekę jak i załamanie - spisuje się doskonale. Tak jak w 26 przyczepność ok:) Również polecam








47 - śliczny fiolet, choć tutaj prezentuje się całkiem zwyczajnie. Na cała powiekę czy to górą czy dolną;) Tak jak przy Pigmencie nr 72 przyczepność nie specjalna. Trzeba się ciut napracować by uzyskać pożądany efekt, a szkoda...







212 - czyli nowość:) Body Pigment Powder:) już się zakochałam w tych cudach;) pigmentacja rewelacyjna, przyczepność super, trwałość niestety nie wiem, bo dopiero dziś go kupiłam, jednak swatcha z ręki nie mogłam zmazać, więc całkiem ok:) i kolor - coś w rodzaju ciemnej śliwki, takiej trochę brudnej, a'la burgund;) Polecam z czystym sercem;)


Niestety nie potrafiłam zrobić innych zdjęć, jednak te dość ładnie odzwierciedlają kolory;))  

Poniżej reszta przyjemności:)





351 - to taki nietypowy cielaczek, troszkę wpadający w żółć, kość słoniową - o taki kolor mi chodziło, mam nadzieję,że się sprawdzi;))
407 - coś na wzór Golden Rose z Kobo, tylko subtelniejsze. Jako, że tyle ochów i achów było nad tym właśnie kolorem z Kobo postanowiłam go zakupić, jednak po pierwszej aplikacji już żałowałam, więc koniecznością było poszukanie alternatywy w Inglocie;) Jest to cień w odcieniu pomarańczy, miedzi z poświatą złotą. Bardzo fajny na całą powiekę, ładnie rozświetla, dodaje uroku;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz