środa, 23 listopada 2011

Elegance KOBO ;)

Dziś zaszłam przypadkiem do Natury, by zobaczyć na własne oczy najnowszą kolekcję Elegance z Kobo. Najbardziej zależało mi na jednej pomadce (Orange Juice), której bądź co bądź nie zakupiłam jej, ponieważ jak się okazało jest w podobnym kolorze jak Soft Mat LipCream z Manhattan'u (53M), który już posiadam.


Kolekcja ta obejmuje 6 perłowych cieni oraz 8 kolorów satynowych pomadek, które przyznaję szczerze bardzo przypadły mi do gustu.

Cienie PEARL ILLUSION - cienie wyprodukowane dzięki zaawansowanej technologii z wysokiej jakości perłą, o pięknym połysku i wysokiej trwałości, dostępnych w 6 najmodniejszych kolorach tego sezonu. Można stosować na sucho i na mokro.
501 Natural Shine
502 Pearl Mist
503 Pink Pearl
504 Oriental Illusion - bardzo ładny oryginalny odcień
505 Purple Glam
506 Pearly BroNZe
Pomadki CELEBRITY LIPS - olśniewający, głęboki kolor i satynowe wykończenie. Widoczna regeneracja ust i widoczna poprawa konturu, dzięki zawartości masła morelowego. Zawiera filtry UVA/UVB.
301 Sweet Morning
302 Coral Code
303 Orange Juice - kopia Lip Cream z Manhattanu M53
304 Catwalk Red
305 Wine Red
306 Heather Obsession
307 Wild At Heart
308 Goodnight Kiss
 Zachęcam chociażby do zobaczenia tych piękności na własne oczy;) Macie coś może z tej kolekcji? Jak wrażenia?

Pozdrawiam:)

niedziela, 6 listopada 2011

Zaciskamy pasa;))

Jako, że biedna studentka musi sobie jakoś radzić finansowo, postanowiłam  kilka nieco droższych produktów zamienić na tańsze odpowiedniki, z lepszym lub gorszym skutkiem...

Na pierwszy rzut poszedł tonik do twarzy. Z kosztującego ok. 50zł toniku Effaclar z La Roche - Posay na tonik ogórkowy ze Ziaji:) Osobiście nie widzę spektakularnej różnicy pomiędzy tymi dwoma preparatami. Dlaczego? Mimo, że Effaclar jest na bazie alkoholu i ma w swoim składzie kwasy LHA, to działanie jest podobne, bo tonik jak sama nazwa mówi ma nam tonizować buzię, a robią to te oba produkty doskonale. W Effaclarze nie zauważyłam jakoś zmniejszenia porów, co było podobno jego zadaniem, ani innych cudów,  dlatego czemu by nie zamienić go na coś tańszego..? O toniku ze Ziaji czytałam, że jest całkiem dobrym produktem, więc postanowiłam wydać te 5zł:D, by sama ocenić i jakże było moje zdziwienie, że okazał się nawet lepszy. Przede wszystkim nie wysuszał, a skóra po jego użyciu nie była ściągnięta, jak działo się to po Effaclarze. Nawet wydaje mi się, że nawilża, nie jakoś spektakularnie, ale zawsze:) Myślę, że to nawet bardzej odpowiednie rozwiązanie, aniżeli używanie preparatu na bazie alkoholu, dzięki któremu cera tłusta wytwarza coraz to więcej sebum i zamiast niwelować błyszczenie, wpływa na jego zwiększoną prudukcję.Także sądzę, że jest to odpowiednia zamiana;)
Kolejnym produktem zamienionym był słynny już Żel do mycia twarzy również z serii Effaclar La Roche-Posay, na jeszcze słynniejszy Żel micelarny z Biedronki, z BeBeauty:) Effaclar przeznaczony jest nie tylko do skóry tlustej, ale i wrażliwej. Dzięki zawartości środków myjących odpowiednio dobranych do skóry wrażliwej delikatnie oczyszczał skórę, nie powodując podrażnień, a przy tym usuwał zanieczyszczenia i nadmiar łoju, pozostawiając skórę czystą i odświeżoną. Ważną też cechą tego preparatu był fakt, iż nie posiadał w swoim składzie mydła, alkoholu, barwników oraz najważniejsze parabenów. Koszt wynosi ok. 30zł za 200ml. Natomiast żel z BeBeauty hmm koszt 5zł, niewiele, ale... Nie jestem do niego jakoś specjalnie przekonana. Dlaczego? Może zacznijmy od składu: parabeny, no cóż przeżyję je za koszt 5zł pełnowymiarowego produktu, ale do rzeczy. Oczyszczam twarz po wcześniejszym demakijażu płynem micelarnym, a dopiero później myję twarz tym oto żelem i co? Pomijając fakt, że żel się nie pieni to nałożenie go na ręce, rozsmarowanie, a kolejno nałożenie na buzie i wiadomo mycie nic nie daje. Nie jest w stanie zmyć nawet resztek makijażu. Oczywiście przy użyciu gąbeczki rossmannowskiej radzi sobie ok, ale trzeba się nią namachać. Dokładając do tego wydajność, a właściwie jej brak jestem zdania, że jednak warto zainwestować te 30zł na żel z La Roche-Posay, aniżeli kupować ten z Biedronki. Po pierwsze Effaclar zmywał pięknie resztki makijażu bez konieczności używania gąbeczek, szczotek i innych do twarzy i pewnie dlatego też był bardziej wydajny. Dodam jeszcze, że biedronkowy żel lubił podrażniać mi oczy i miło, że po jego użyciu skóra była nadzwyczaj gładka i delikatna, wolę serię Effaclar. Wydaje mi się również, że po dłuższym użytkowaniu żelu micelarnego z BeBeauty wysypało mnie, dlatego też wracam czym prędzej do wypróbowanego już Effaclar'u. Jak widać tym razem tańsze nie okazało się lepsze. Oczywiście jest to moja subiektywna opinia i nie wszyscy muszą mieć takie odczucia jak ja, bo każda skóra potrzebuje czegoś innego i co inne ją zadowala.

Następnymi produktami są płyny micelarne. Na samym początku dodam, że jestem wielką fanką tych specyfików. Przetestowałam różne, począwszy od słynnej Biodermy, przez Vichy, Avene, La Roche-Posay do Bourjois:) I co stwierdzam? Niczym się nie różnią, oprócz ceny... Choć niezbyt przekonana jestem do płynu  Vichy, który nie radził sobie za specjalnie z i podrażniał mi oczy. Reszta wypadła na równi:) Cieszę się, że zamieniłam wszystkie te micele na ten z Bourjois, który kosztuje raptem 10-15zł, zależy od promocji;) jednak te wypisane wyżej, nie oszukujmy się, są 4,5-krotnie droższe a zmywają tak samo. Na ten moment jestem bardzo zadowolona z takiej zamiany, zobaczymy jak sprawy potoczą się później, bo jak wiadomo kobieta zmienną jest:) Zapomniałabym dodać, iż miceli używam zarówno do demakijażu twarzy jak i oczu, jednak żaden z nich nie poradził sobie z bezproblemowym usunięciem eyelinera z Inglota, do tego potrzebna jest dwufazówka ze Ziaji... No, ale nie można mieć wszystkiego jak widać.Chciałam dodać, jeszcze jeden produkt, ale sądzę, że zrobię o nim osobny post, bo wiele mu zawdzięczam;)

Pozdrawiam Was serdecznie, czy też udało się Wam zamienić produkty droższe na te z niżej półki ze skutkiem, który Was zadowolił?:)