poniedziałek, 13 lutego 2012

Ulubieńcy stycznia z lekkim poślizgiem...

Tak tak, wiem, że już 13sty lutego, jednak wcześniej nie miałam czasu, potem miałam czas, ale przeziębienie dopadło i dlatego teraz... Swoją drogą mam nadzieję, że ten mróz w końcu odpuści, bo nigdy nie wyzdrowieję:( Ale nic nie przeciągając pokażę Wam moją skromną listę ulubieńców, a mianowicie:

PIELĘGNACJA


Tonik Corine de Farme notabene wygrany w konkursie:) Super produkt krótko mówiąc. Fajnie odświeża skórę, tonizuje do tego skład 99% naturalnych składników, bez alkoholu oraz parabenów. Nie wysusza, ani też nie daje uczucia ściągnięcia skóry - zdecydowanie polecam.

Peeling do twarzy z Eucerin. Już nie wspomnę, które to jest opakowanie tego produktu. Skóra po nim jest niezwykle gładka, nie wysuszona, ale zmatowiona. Przydatny szczególnie w tej porze roku, kiedy to nasza cera narażana jest na częste zmiany temperatury, ponadto ogrzewanie, mróz - co tu dużo mówić pomaga:)
 Peeling do stóp w osławionej już serii BeBeauty z Biedronki. Uratował moje stopy za co jestem mu niezwykle wdzięczna. Świetnie złuszcza zrogowaciały naskórek, nawilża dzięki zawartemu w składzie maśle shea. Uwielbiam ten produkt nie tylko za jego działanie, ale i cenę śmieszną wręcz 2,49zł.

Krem Hydreane Legere z La Roche - Posay - lekki krem nawilżający do cery normalnej bądź mieszanej. Dodam, że ja nie jestem zwolenniczką treściwych kremów nawilżających ze względu na przetłuszczanie się skóry- ten w zupełności mi odpowiada. Szybko się wchłania, dobrze nawilża, nadaje się pod makijaż. Co ważne nie powoduje powstawania zaskórników, bo przyznam szczerze co sięgałam po jakikolwiek krem nawilżający zawsze moja skóra reagowała na zmianę dość katastrofalnie, więc zawsze wracam do tego produktu.

Jedwab do włosów Biovax. Jest to najlepszy jedwab jaki kiedykolwiek stosowałam, a wierzcie mi, że spora ilość przeleciała mi przez ręce, począwszy od osławionego Biosilka, przez Joannę, Marion i jeszcze kilka innych sztuk. Ten produkt polubiły moje włosy najbardziej, więc nie zmieniam tego. Dodatkowo czasem można go spotkać na promocjach np. w SuperPharm, więc czemu by nie korzystać. Ładnie nabłyszcza włosy, odżywia końcówki, nie powoduje obciążenia, nie skleja. Polecam chociażby skuszenie się na jedną buteleczkę w celu porównania z innymi produktami.












KOLORÓWKA




Kobo Ideal Cover Make Up w odcieniu 405 Suntanned - podkład stosowany przeze do kontrowania twarzy. Sprawdza się idealnie muszę przyznać. Trzyma się calutki dzień, nie ściera, nie wałkuje, kolor też przyjemny dla oka. Dodatkowo nie jest możliwe, abyśmy z nim przesadziły - tak tak przekonałam się o tym kiedy to mieszałam w nim pędzlem, zamyśliłam się i buch na buzię. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że będę musiała zaraz zmazywać makeup i malować się od nowa, ale co to to nie, bo pięknie się roztarł, przyznam szczerze, że sama byłam w szoku, więc naprawdę polecam:)

Kobo Pigment w odcieniu White Frost - cudeńko jednym słowem. Idealnie nadaje się do rozświetlania kącika wewnętrznego, ale i również na cała powiekę ruchomą. Uwielbiam go stosować. Oko zyskuje świeżości, cudownie się mieni, ale na pewno nie jest to efekt kuli dyskotekowej. Po prostu produkt niezastąpiony w każdej kosmetyczce.

Kobo cień 117 Caffe Latte - niezastąpiony w każdym makijażu, nie ważne czy jest to makijaż w brązach, szarościach czy innych kolorach. Ja osobiście używam go do rozcierania innych cieni i tu spisuje się genialnie, stwarza taki a'la dymek, czyli efekt, który ja bardzo lubię na swoim oku. Poleeeecam.

Inglot 395P - był czas, że o nim zapomniałam, ale jak go odnalazłam w swoich ogromnych zbiorach zakochałam się w nim ponownie. Zastosowanie podobne co do wyżej wymienionego pigmentu z Kobo. Pięknie rozświetla, dodaje świeżości, po prostu cudowny kolor, będący mieszanką jasnego żółtego złota oraz beżu. Przepiękny,

Inglot 407P - jest to cień w odcieniu pomarańczy, miedzi z poświatą złotą. Bardzo fajny na całą powiekę, ładnie rozświetla, dodaje uroku;)

Inglot 351M - to taki nietypowy cielaczek, troszkę wpadający w żółć, kość słoniową. Idealnie sprawdza się do rozświetlania łuku brwiowego, bądź też całą powiekę. Ja nie ukrywam, ale używam go w każdym swoim makijażu tylko i wyłącznie na okolicę pod łukiem brwiowym i sprawdza się idealnie.

Inglot 378M - matowy brąz. Używany przeze mnie naprawdę bardzo często, jednak zużycia nie wydać praktycznie żadnego, jest niesamowicie wydajny, ale nie o tym. Kolor to taka ciemna czekoladka, fajna do zaznaczania zagłębienia i w tym celu używana.

Inglot 53 AMC - również brąz, ale z drobinkami. Bardzo fajny zarówno na całą powiekę, jak i zagłębienie oraz do zaznaczenia zewnętrznego kącika. Również używany przeze mnie nagminnie :)

PĘDZLE


Hakuro H55 - pędzel wygrany w konkursie, który okazał się najlepszym pędzlem do pudru jakikolwiek dane mi było używać. Nieprzyzwoicie mięciutki, można się nim miziać i miziać wspaniałyyy:)

Hakuro H79 - pędzelek do cieniowania, czyli kolejny zachwyt. Nieoceniony pędzelek tak w skrócie. Wykonany jest z włosia naturalnego, przyjemnego dla oka. Służy do aplikacji cieni na całą ruchomą powiekę i powyżej, aż do linii brwi. Zaokrąglony kształt umożliwia nałożenie cienia rozświetającego pod łuk brwiowy. Może również służyć do zacierania granic pomiędzy kolorami. Zastosowanie wszechstronne jak widać:)


6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Polecam, bardzo fajny, delikatny i niepodrażniający produkt;)

      Usuń
  2. oglądałam dziś ten peeling do stóp BeBeauty, ale koniec końców wzięłam krem do stóp;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam ten peeling. Warto spróbować chociażby dlatego, że cena jest naprawdę niska;)

      Usuń
  3. Ja mam tonik z eucerinu no i sie zawiodłam :/

    OdpowiedzUsuń
  4. hej kochana!:* zostaw u mnie adres maila pod konkursem:*

    OdpowiedzUsuń